RSS

Niedokończona praca na konkurs

29 Maj

Siedzę przy biurku i patrzę na swoje ręce: są zniszczone i szare. Moje oczy straciły blask, wyziera z nich pustka, samotność i … determinacja. Najwyższa pora by z tym skończyć. Przede mną leży strzykawka. Pogrążam się we wspomnieniach…

Pewnego słonecznego dnia umówiłam się z Kubą w parku. Dawno się nie widzieliśmy, a ja potrzebowałam jakiejś zaufanej osoby.  Chłopak z którym spotykałam się przez rok zostawił mnie, popsuły się moje stosunki z rodzicami, zaczęłam opuszczać lekcje, a jakby tego było mało umarła moja babcia. Byłam psychicznie obolała. Czułam się zmęczona, wciąż nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Przepełniało mnie coś czego nie umiałam nazwać. (Z Kubą znałam się trzy lata. Był starszy ode mnie o sześć lat. Moim rodzicom pewnie by to przeszkadzało, ale nigdy nie czułam potrzeby aby opowiadać im o moich znajomych. Wiedziałam, że Kuba ma dziewczynę, ale mówił mi, że ma zamiar z nią zerwać. Liczyłam, że gdy ją zostawi będziemy razem. Teraz wiem, że było to naiwne myślenie.) Pełna nadziei na pomoc czekałam na niego na umówionym miejscu. Gdy go zobaczyłam, od razu zrozumiałam, że coś się stało. W tym momencie przestałam skupiać się na swoich osobistych tragediach, chciałam wesprzeć jego. Przywitaliśmy się dość skrępowani. Zapytał, co u mnie, ironicznie stwierdziłam, że wszystko w porządku. Popatrzył na mnie zdziwiony, lecz ja tylko wzruszyłam ramionami. Zapytałam go o jego dziewczynę, skrzywił się nieznacznie i jakby skulił w sobie. Powiedział, że gdy rozmawiał z nią o zakończeniu związku zobaczył w jej oczach taki ból i taki strach, że odwołał to co wcześniej powiedział. Co tu kryć, zależało mi na nim, więc starałam się go pocieszyć i doradzić, ale co ja mogłam wiedzieć? Mając 17 lat miałam zatrważająco mały bagaż doświadczeń. W tym momencie nie pamiętam co mu poradziłam, jednak ucieszył się. Jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy o nim, po chwili poprosił abym wyznała co mnie gryzie. Zaczęłam mu się zwierzać, a gdy doszłam do opisu konfliktu między mną a rodzicami lekko się załamałam i zaczęlam płakac. Wtedy przytulił mnie i powiedział, żebym nie brała wszystkiego tak bardzo do siebie.

-Ale Kuba… co ja mam robić? W domu cały czas jest: Edyta zrób to, Edyta zrób tamto… popraw to, przyłóż się bardziej do tego, żle to zrobiłaś, ty się w ogóle nie uczysz- zaczęlam naśladować głos mojej matki

-Edytko… Ja też to kiedyś przechodziłem i wierz mi – to trzeba przeczekać.

-Ale ile można? – jęknęlam zrozpaczona

-Mi to zajęlo sporo czasu- mruknął

-Ale to boli… Ojciec jest potwornie wymagający- w domu ma być porządek, pozmywane naczynia, a ja mam dodatkowo cały czas zajmować się moim trzyletni bratem Krzysiem. Wiesz jaką mam sytuację – mama non stop pracuje, żeby zapewnić nam jak to sama określa „godziwy byt”, a ojciec… Opowiadałam Ci kiedyś o nim… Leszek, mój starszy brat studiuje i wyjechał do Warszawy…

-Ale do czego zmierzasz?

Jęknęlam w duchu. Ja mu się żalę, że jestem wykorzystywana w domu, a on z takim tekstem! No nie, tego się po nim nie spodziewałam

-Yyy… no to jest… jestem taka zmęczona, najchętniej bym się gdzieś położyła i usnęła… Chciałabym spać, spać i już się nigdy nie obudzić- zmieniłam temat

-Nie rób tego- powiedział nieobecny duchem i przytulił mnie mocniej do siebie.

Chciałabym tak tkwić w jego ramionach. Puściłam w niepamięć jego słowa, które mnie uraziły. W końcu sam ma problemy- przemknęło mi przez głowę. Siedzieliśmy dość długo przytuleni gdy Kuba uniósł głowę i westchnął:

-Oj, Etka, Etka… zobaczysz, że z czasem wszystko się ułoży… Musisz tylko przestać brać do siebie to wszystko…  pojedź na rowerze na wycieczkę, narysuj coś, pozbieraj kwiaty na polu, przytul się do drzewa w lesie, pooddychaj powietrzem w lesie z samego rana… poczuj, że życie to nie cztery ściany, nie wredne myśli i garść łez… zaufaj mi, będzie dobrze…

I w tym momencie zadzwonił jego telefon.

-Tak? Mówiłem Ci już Beatko, jestem z kumplem. Tak, na giełdzie. Szukam kupca na samochód. Naprawdę?

Nastąpiła dłuższa przerwa w jego wypowiedzi, słyszałam szum wypowiedzi jego dziewczyny w słuchawce, więc delikatnie wywinęłam się z jego ramion. Starałam się nie podsłuchiwać jego rozmowy, ale widać Kuba czuł się skrępowany, ponieważ wstał i odszedł kilka kroków. Po tonie głosu poznałam, że się tłumaczył. Po kilku chwilach podszedł do mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.

-Posłuchaj Edytko… Musze się już zbierać .

Było mi przykro, ale cóż mogłam zrobić?

-Okej, w porządku, rozumiem- starałam się by mój głos brzmiał lekko

-Przykro mi, że w taki sposób kończymy nasze spotkanie.

-Nic się nie stało. Naprawdę. Dziękuję ci za rozmowę- wstałam z ławki i popatrzyłam chwilę na niego

-No to pa- dorzuciłam idiotycznie, odwróciłam się na pięcie i odeszłam spokojnym krokiem nie odwracając się. Gdy skręciłam i tym samym znikłam z jego oczu, oklapłam. Szłam noga za nogą i byłam zirytowana. Miałam wrażenie jakbym się strasznie wygłupiła. A może faktycznie za bardzo sie przejmuję?- pomyślałam i wsiadłam do autobusu.

Kiedy wróciłam do domu wybuchła awantura, że nie było mnie w szkole. Nie wnikałam skąd się dowiedzieli, przypomniałam sobie to co mówił Kuba o dystansie

-Mamo, spoko, nie było dziś żadych ważnych lekcji…

-A jakie były?- drążyła temat mama

Szlag! Tak rzadko jest w domu, ale zawsze musi się kłócić

-Oj.. dwa wu-efy, wychowawcza, religia, informatyka- wymamrotałam i poszłam do swojego pokoju

Może się nie zorientuje, że nie dodałam do tej listy historii i geografi.

-Ach tak… I na jutro nie masz żadnych lekcji do nauczenia?- krzyknęła za mną gdy zorientowała się, że włączyłam komputer. Pomyślałam  jutrzejszej klasowce z fizyki, kartkówce z chemii i poprawie z niemieckiego.

-Nie mamo, nie mam na jutro nic do nauczenia się czy odrobienia.

-To świetnie. Pozmywasz po kolacji i zajmiesz się Krzysiem,, bo wychodzimy wieczorem z ojcem do Danusi

-Spoko, mamo- mruknęłam i zaczęlam surfować po necie.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 29 Maj 2012 w Brudnopis, Strona główna

 

Dodaj komentarz